Jak już zapowiadałam we wczorajszym poście posypią się torebki :)
Ale nie za dużo.
Dziś torebka nad którą spędziłam z Marysią ostatnio kilka tygodni debatując co to można zrobić i nie kończąc jeszcze tych debat.
Marysię można by określić mianem: "mecenat sztuki" :D
Jest zasypywana od lat moimi pierdółkami, zawsze pogłaszcze po głowie, a najbardziej lubię, gdy prosi, aby zrobić coś związanego z jej pracą- czyli na lekcje angielskiego.
Torebka będzie zmieniać się jeszcze. Na razie zapina się w dwóch punktach: wyżej i niżej. Jeszcze będzie miała mobilne dodatki, które będą zmieniać się zależnie od nastroju właścicielki.
Mi podoba się jej prostota i kolor.
W środku kieszonka serducho :)
Wybaczcie jakość zdjęć z zapięciem niżej, Marysia wpadła i pokazała co by jeszcze chciała, ale już było ciemno na ładne zdjęcia...
świetna :D
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń"...Mecenat sztuki" powiadasz?;p;p
A ja nie głaszcze po głowie tylko stwierdzam fakty;D
A torebka jak już wcześniej pisałam cudna, cudna, cudna;*
No i Marysiu w końcu znalazłaś gdzie się komentuje :)
OdpowiedzUsuń